2.01.2012

Recenzja: Magdalena #10 7/10

Magdalena to jedna z czterech regularnych serii, w której wydarzenia mają miejsce w głównym świecie Top Cow. Główna bohaterka, Patience jest w posiadaniu jednego z 13 Artefaktów, Włóczni Przeznaczenia. Wraz ze swoim mentorem Kristofem zwalcza zło zagrażające światu. Magdalena #10 to druga część historii o poszukiwaniu Drzewa Krzyża Świętego na zlecenie Kościoła. Scenariusz: Ron Marz
Rysunki: Nelson Blake II i David Marquez
Tusz: Sal Regla i David Marquez
Kolory: Dave McCaig
Liternictwo: Troy Petery
Okładka: Nelson Blake II, Sal Regla i Dave McCaig
Data publikacji: 14.12.2011
Cena okładkowa: $2.99

Bardzo mi się podoba to, co Ron Marz robi z tą serią. Sporo się dzieje, a mimo to kładzie silny nacisk na bohaterów. Prezentuje ich życie osobiste, rozwija charakter. Ale skupmy się na tym numerze. Po raz kolejny Patience dostała łupnia. Zaczynam się obawiać, że zaczyna się tu tworzyć pewien schemat, nieważne czy jest przygotowana, czy też nie, zawsze znajduje się ktoś, kto wyrządza jej krzywdę. Chociaż z drugiej strony może jest to spowodowane jej ignorancją i pewnością siebie, Jak na razie jest zbyt wcześnie, żeby wyciągać z tego jakieś konkretne związki. Mimo to bardzo mi się spodobał fakt nadania walce z poprzedniego numeru pewnego mistycyzmu, co widać na pierwszych stronach Magdaleny #10 i co można zobaczyć w zapowiedzi tego numeru. Bardzo mnie zaciekawiła postawa Kristofa, nie dlatego, że obnażył swój tors, ale ze względu na to, że został przy Magdalenie. Nie udał się w pościg za osobą, która pomimo zadanie śmiertelnej rany zadanej Patience ukradł Drzewo Krzyża Świętego, ale też zabrał Włócznię Przeznaczenia. Co w tym dziwnego? Otóż Kristof zawsze był wierny Kościołowi, dla którego ważniejsza jest Włócznia Przeznaczenia, niż Magdalena, którą zawsze można zastąpić, co zresztą próbowali zrobić w Magdalena #7-8. Wiem, że Patience i Kristof mają ze sobą dość silne i specyficzne relacje, w końcu jest jej mentorem, ale może ich współpraca w przyszłości przejdzie na kolejny poziom? To byłoby interesujące. Cały numer bardzo dobrze jest napisany i przyjemnie go się czyta. Końcówka według mnie ma idealny klimat, który potęgują rysunki.
Lubię styl Nelsona Blake'a II. Widać, że współgra z zamysłem scenarzysty. Chociaż rysunki mogłyby być bardziej dokładne w kwestii otoczenia. No i ostatni kadr niezbyt mi się podobał. Odniosłem też wrażenie, że jest trochę za dużo tuszu prawdopodobnie za sprawą Davida Marqueza.
Mimo wszystko jest to dobry numer. Jeśli ktoś jest regularnym czytelnikiem Magdaleny nie zawiedzie się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz